Stopy procentowe to przeżytek! Walczmy z inflacją za pomocą limitów.

W tym wpisie krótko o pomyśle zniesienia stóp procentowych i zastąpienią ich limitami zadłużenia liczonymi przez każdy bank w zależności od ilości klientów.

Dlaczego stopy procentowe to zły pomysł regulacji podażą pieniądza to chyba nie muszę przekonywać. Gdyby jednak, to właśnie one powodują spadki i wzloty krajowej lub globalnej koniunktury. Dzieje się to w następujący sposób:

Podwyższone stopy to mniejsza ilość nowych kredytów, a wyższe koszty spłaty starych. Przy spłacie kredytu, rata kapitałowa jest niszczona, pozostaje jedynie rata odsetkowa. Zatem wyższe stopy procentowe powodują większy odpływ pieniądza z gospodarki, bo kreacja nowego pieniądza zostanie przyhamowana. Jednak wysoka rata odsetkowa daje większy zarobek bankom.

Tak więc podaż pieniądza można porównać analogicznie do poziomy wody w wannie. Nowe kredyty to otwarty kran z wodą, a spłata kredytów to spust wody z wanny.

Jak zatem wyrównać podaż pieniądza i nie dać ograbić nas instytucjom bankowym?

Pomysł jest prosty – to limity dla banków.

Każdy bank prowadzi konta klientów. Każdy bank wie również ilu klientów obsługuje. Zatem przykładowo PKO BP obsługuje ponad 10 mln klientów, Pekao ma około 6 mln klientów. Więcej informacji o tym na stronie zadluzenia.com https://www.zadluzenia.com/banki-w-polsce

 

I teraz przyjmujemy, że PKO BP mając te 10 mln klientów może udzielić kredytów w danym okresie (powiedzmy rok) na łączną kwotę 100 mld zł.

Natomiast Citi Handlowy, który ma około 700 tys klientów mógłby wykreować 7 mld złotych w ramach umów kredytowych.

Zatem średni limit dla klienta mógłby wynieść przykładowo 10 tys zł rocznie.

Proste i skuteczne limity dla banków liczone od ilości klientów uregulowałyby podaż pieniądza i kreację nowego bez potrzeby używania wskaźnika określanego jako stopa procentowa.

Odpowiednio wyliczone limity dla każdego banku zaproponować by mogła Rada Polityki Pieniężnej. Natomiast KNF powinien się przyglądać realizacji tych celów.

To wszystko! Dziękuję.

Niezależny, nie ekspert Sylwester B.